Pałuki smakują słodko kwaśno
Nie ma drugiego tak obeznanego ze smakiem Pałuk, jak Krzysztof Leśniewski, kucharz i autor książek kulinarnych. Za debiutancką Kuchnię Pałucką otrzymał wyróżnienie w konkursie im. Stanisława Czernickiego na najlepszą publikacje o lokalnych i regionalnych kulinariach w 2016 r. Jest też założycielem organizacji turystycznej LOT Pałuk, laureatem wielu konkursów kulinarnych oraz prestiżowej nagrody „Klucz do polskiej spiżarni”, przyznanej w 2017 r. przez Polską Izbę Produktu Regionalnego i Lokalnego. Leśniewski prowadzi warsztaty i szkolenia z wyrobu konserw, kuchni regionalnej i wędlin. I opowiada o kuchni Pałuk tak, że ślinka leci cały czas. Na dowód – rozmowa dwóch fascynatów kuchni regionalnej, którzy są żywym przykładem tego, że przez żołądek do serca, a może nawet i dalej.
Z pustym brzuchem siadam do rozmowy, więc proszę oszczędź mnie, bo nie ręczę, że dam radę przeprowadzić ją do końca.
Postaram się, ale nie obiecuję.
Dlaczego uprawiasz kuchnię tak bliską Twoich korzeni i miejsca, z którego pochodzisz i żyjesz do dzisiaj?
Zaczęło się od babci, której zawsze, po powrocie ze szkoły, pomagałem szykować obiad dla mamy i dziadka. Wtedy złapałem bakcyla, ale to jeszcze nie był początek mojego gotowania. Wróciłem do niego dopiero w ‘91 r. w wojsku: służyłem na okręcie jako pomoc kuchenna. Po powrocie z wojska gotowałem tylko dla siebie, ale zacząłem się już bardziej tym interesować i w 2006 r. ukończyłem profesjonalny kurs kucharza. I jak się zaczęło, to od razu na poważnie, bo wygranym konkursem na najlepszą potrawę tradycyjną z ziemniaka. To były szare kluch z marchwią. Pojawiły się pomysły na pierwszą książkę. Decyzję o nowej drodze życiowej podjąłem, kiedy zachorowałem i okazało się, że nie jestem zdolny do pracy, którą wcześniej wykonywałem
Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl