KRAINY POLSKIE

Pojawiła się wraz z narodzinami wolnego rynku w Polsce, znana w całym kraju jako giełda samochodowa w Słomczynie. Największa w Polsce. Czynna, jak do tej pory, wyłącznie w niedzielę, nawet w czerwcu świt jest tutaj środkiem dnia. Na placu będącym byłym podgrójeckim lotniskiem w latach 90. pojawiało się 5000 samochodów na sprzedaż, z Polski, z Zachodu. Klientów i sprzedających przyjeżdżało 20 000. Na drogach dojazdowych we wczesnych godzinach porannych ustawiały się gigantyczne korki.

Tranzyt przez bazar Ludzie żyli Słomczynem, żyli ze Słomczyna. Prawdziwy mikroświat, w którym przenikali się mieszkańcy udostępniający swoje pola pod parkingi, kieszonkowcy, cinkciarze, handlarze legalnymi wozami, handlarze kradzionymi wozami, złodzieje samochodowych odbiorników radiowych, detektywi tropiący nielegalne wozy, sprzedawcy umów, striptizerki i właściciele barów. Bary i parkingi oddzielała od bazaru droga krajowa nr 717, dzisiaj 50, obwodnica aglomeracji warszawskiej, którą sunęły ciężarówki ze wschodu Europy na zachód i odwrotnie. Tranzyt europejski przez bazar przejeżdżał do 2007 r., kiedy to powstała obwodnica Słomczyna. W barach można było zjeść kiełbasę, wypić piwo, strzelić setkę, obejrzeć peep‑show i zajrzeć do baru Złota Vagina. Andrzej Stasiuk by tego nie wymyślił. — Kocioł, pogoń za tymi pieniędzmi, zatłoczenie, zanieczyszczenie – normalnie, jak wszędzie indziej — opowiada jedna z bohaterek 45. odcinka Polskiej Kroniki Filmowej z 1994 r. — Giełda nie zmieniła sposobu, stylu życia, ludzie sobie poprawili byt materialny, założyli sobie gaz, wodę, pomurowali domy, kupili samochody, maszyny na pole – jak nie będzie giełdy, będzie czym pracować. No i jak ja mam wykształcenie, to powinnam robić pieniądze sprzedając kiełbasę? No, doświadczam takich nonsensów.

Mieszkańcy sprzedali krowy i wycięli owocowe drzewka. Ze swoich ogródków i pól zrobili parkingi. Giełda pozwalała im w jeden dzień w tygodniu zarobić tyle, że się opłacało.