Łochów z widokiem na ptaki
Kiedyś obserwacja ptaków była domeną wąskiej grupy pasjonatów i ornitologów, dziś staje się coraz bardziej popularnym sposobem spędzania czasu. W Wielkiej Brytanii birdwatcherów jest już ponad sześć milionów (z czego aż milion należy do Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, czyniąc je największą europejską organizacją przyrodniczą), w USA obserwatorów ptaków szacuje się na kilkanaście milionów. W Polsce w oficjalnych stowarzyszeniach zrzesza się około 10 tysięcy, ale wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek.
Birdwatching przybiera różne formy: czasami będzie to budowa karmników i niezobowiązujące podglądania ptaków we własnym ogrodzie, spacery ornitologiczne organizowane w najbliższym parku czy robienie amatorskich fotografii. Ale może też skończyć się zrywaniem tuż przed świtem, żeby być na czas w czatowni, z której jest szansa na zaobserwowanie lub sfotografowanie rzadkiego gatunku. Czy wyjazdami organizowanymi przez specjalistyczne biura podróży, oferujące obserwowanie ptaków w ich naturalnym środowisku. Zaangażowanych „ptasiarzy” (bo tak określają się birdwatcherzy w Polsce) można poznać po charakterystycznym zachowaniu. BCM (Birding Compulsive Disorder) to opisany przez Petera Cashwella syndrom birdwatcherów, polegający na nieustannym zaangażowaniu swoich zmysłów w wypatrywanie i nasłuchiwanie ptaków. Dotknięty tą przypadłością człowiek nie jest w stanie robić normalnych rzeczy – czytać książki, pojechać do sklepu, bawić się z dziećmi na dworze – bez kręcenia głową po zarejestrowaniu nawet najmniejszego ruchu – pisze Peter Cashwell. Więc jeżeli spotkamy kogoś, kto patrzy w niebo wzrokiem podobnym do wzroku grzybiarzy, możemy mieć pewność, że poprawi nas, gdy pomylimy mazurka z wróblem zwyczajnym.
Ptasi mindfulness
Choć dla ornitologów to oburzające, niektórzy porównują birdwatching do zbierania pokemonów: chodzisz po parku, polu lub nad rzeką i czekasz, aż w trawach pojawią się kolejne gatunki zwierząt.
Do amatorskiej obserwacji ptaków wystarczy właśnie telefon i aplikacja do rozpoznawania ich głosów. Kolejnym krokiem jest zakup dobrej lornetki lub lunety, przez którą można namierzonego ptaka zobaczyć. Paradoksalnie może przydać się też samochód – większość dzikich ptaków płoszy się dużo bardziej na widok ludzkiej sylwetki niż na zaparkowanego na poboczu pojazdu. A nawet przy zwykłych, lokalnych drogach można wypatrzeć wiele ciekawych gatunków.
Jednak dopiero bezpośredni kontakt z przyrodą dostarcza tego, co sprawia, że birdwatching staje się z roku na rok coraz bardziej popularny. — Zainteresowanie ptakami często zaczyna się od tego, że ludzie szukają kontaktu z naturą — opowiada Stanisław Łubieński, organizator spacerów ornitologicznych, miłośnik ptaków i autor książki Dwanaście srok za ogon. Dla wielu osób obserwacja ptaków zaczyna się właśnie od aktywności na świeżym powietrzu – kupują lornetkę lub lunetę i nagle zauważają, że dookoła nich tętni życie
Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl