KRAINY POLSKIE

Pana zawód? Wielki zawód.

13.02.2023

Jacek, czy Ty umiałbyś nazwać czas, w którym teraz żyjemy? Bo mam wrażenie, że ludzie żyją zawsze w czasach… Nienazwanych. I mówią prozą, choć o tym nie wiedzą. No właśnie. Myślisz, że weszliśmy w nową epokę? Żyjemy w czasach ostatecznych?

Całe życie. Każde życie dla każdego jest ostateczne – więc tak, żyjemy w czasach ostatecznych. W każdej chwili.

A skąd się wziął Twój imperatyw wolności, to, że zawsze jesteś w opozycji?

Wcale nie zawsze! Dziś np. w sferze sztuki jestem głównie w opozycji do dominacji anglosaskiej muzyki na świecie. Oczywiście byłem na koncercie Rolling Stonesów, kocham Claptona, Stinga, ale nagle otworzyła się przede mną zupełnie inna muzyka. Wschód – ale nie daleki, hinduski czy chiński. Tylko ten bliższy – kocham np. radio łemkowskie Lem.FM, i to jest ostatnio moja muzyka. Mój brat cioteczny ożenił się na Warmii z Darką z zachodniej Ukrainy (kłania się tu akcja „Wisła”) – chyba 50 lat temu było wesele. W mniejszej chałupie bawiło się 50 osób z rodziny, a w drugiej, większej, kolejne 150 osób. I tam na 150 głosów śpiewali przez 24 godziny ukraińską muzykę. Ja wtedy wypłakałem wszystko, co piłem. Więc dziś, kiedy myślę o opozycji, to to jest pierwsze: tak, Sting, Rolling Stones, zachwyt – ale… i obracam ucho na wschód!

Polecam Ci Radio Lem.FM. Oczywiście połowa to jest tam takich trocin, kołomyjek o wspólnej treści, która znaczy mniej więcej: „Daj zadymać, bo mnie jutro zabiją”. Ułańska tradycja, we wszystkich naszych pieśniach też się odzywa. Te wszystkie: i przez okieneczko, i dziurka w płocie, a mamusia nie widzi, u studzienki itd. To jest to samo. Za to druga połowa ze śpiewami gardłowymi, stara słowiańska tradycja, cymbały, bałkańskie rytmy – to jest taka muzyka, że innej się nie chce słuchać.

A Ty jesteś z domu, w którym leciała muzyka?

Mój stary uwielbiał boogie‑woogie. Kiedy ja przeżywałem fascynację Elvisem Presleyem, pokazał mi utwór Louisa Armstronga z 1934 roku, który był pierwszym rock’n’rollem. Dokształcał mnie w anglosaskiej muzyce. Matka za to, „ą, ę”, uwielbiała Francuzów, Edith Piaf. Rosyjskiej muzyki sam się nachapałem przez Okudżawę i Wysockiego, później wpadłem w takiego pierwotnego czarnego bluesa. A potem kupiłem sobie gitarę, bo na występie Animalsów poleciał House of the Rising Sun, no i musiałem się nauczyć tego grać.

 

Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl

Pozostałe aktualności

zobacz wszystkie
Badam nietoperze. Po prostu
Chiropterologia to nauka zgłębiająca tajniki budowy i ekologii nietoperzy. Osoba pa
Nie daj się zwieść ciemnym chmurom
Najważniejsze, żebyśmy zachowali siebie i swoje zdrowie psychiczno‑fizyczne w dob
Jesień i zima w jednym garnku
Są takie dni, że człowiekowi się nie chce nigdzie z domu wychodzić. Najlepiej sie

Newsletter

Bądź na bieżąco z najnowszymi promocjami
i wydarzeniami z życia Arche i naszych obiektów!
Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji o
aktualnościach, wydarzeniach i promocjach (więcej
informacji)