Za siedmioma górami, za siedmioma lasami
Starożytne kultury i religie dały liczbie 7 szczególne miejsce wśród innych. W żydowskiej kabale, a potem w antycznym Rzymie symbolizowała pełnię oraz idealną harmonię pomiędzy tym, co ziemskie, a tym, co boskie. Do dziś zresztą uważa się ją za cyfrę przynoszącą szczęście. Jest też związana z cyklicznością: mamy siedem dni tygodnia w ich nieskończonej powtarzalności, a większość naszych rodzimych baśni i legend rozpoczyna się od słów „za siedmioma górami, za siedmioma lasami”.
Jeśli wpływ liczby 7 połączymy z wyobrażeniem o tym, jak w rzeczywistości mogłaby wyglądać sceneria takich właśnie baśni i legend, wewnętrzny kompas powinien poprowadzić nas w stronę Podlasia, ku drodze wojewódzkiej 698, gdzie czeka aż siedem zróżnicowanych i zaskakujących obfitością gatunków fauny i flory rezerwatów przyrody w ramach jednego parku krajobrazowego. Tak zaczyna się wycieczka do Parku Krajobrazowego Podlaski Przełom Bugu, podczas której w roli głównej pozostawać będzie nietknięta przez człowieka przyroda. W trakcie tej po siedmiokroć niezwykłej wędrówki spotkać można gatunki zwierząt, które zasiedlają te tereny od tysięcy lat, i zanurzyć się w świergot rzadkich ptaków, pachnący kwiatami akacji i migoczący na falach meandrującej swobodnie rzeki.
Nie trzeba siedmiomilowych butów…
… by poznać tajemnice Przełomu. Przemieszczać można się piechotą lub rowerem po czterech wytyczonych ścieżkach dydaktyczno‑przyrodniczych. Na pewno jednak wygodne buty i strój się przydadzą, podobnie jak spray na komary, kurtka ortalionowa czy krem przeciwsłoneczny. W rezerwatach będziemy bowiem obcować z dziką przyrodą, mogąc liczyć tylko na to, co zabierzemy ze sobą w plecaku. Kto więc ma ochotę oderwać się od wielkomiejskiego chaosu, dać wytchnienie zmysłom i pozbyć się stresu, ten powinien już dzisiaj zaplanować trasę po parku i jego rezerwatach. Warto pomyśleć o zabraniu wody i prowiantu na drogę oraz oczywiście aparatu fotograficznego czy telefonu, bo krajobrazy Przełomu Bugu robią wrażenie nawet na najtwardszych.
Nie musimy natomiast martwić się o mapę, bo ścieżki są wytyczone przejrzyście, i jeśli tylko nie będziemy schodzić z wyznaczonych tras, na pewno się nie zgubimy. Chociaż, oczywiście, istnieje ryzyko, że zafascynuje nas turkusowe upierzenie zimorodka albo majestatycznie przechodzący niedaleko łoś i na moment zboczymy ze ścieżki. Lepiej tego nie robić – nie tylko z szacunku do natury, ale też ze względu na własne bezpieczeństwo. Bo chociaż grzybienie na przykład, zwane też liliami wodnymi, wyglądają niezwykle fotogenicznie, a wydra siedząca na kamieniu i taksująca nas spojrzeniem aż się prosi o zdjęcie, to należy pamiętać, że teren, po którym będziemy chodzić, nie jest przystosowany do ludzkiej obecności poza ścieżkami. W tym oczywiście tkwi jego piękno, ale i niebezpieczeństwo: nie byłoby dobrze zakończyć eskapadę w grzęzawisku.
Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl