Drewniane perły z Otwocka
Od czasów, gdy Bolesław Prus zachwycał się budynkami w stylu nadwiślańskim, pisząc: Są to cacka, jakich Warszawa jeszcze nie widziała w tej ilości i rozmaitości. A każdy z nich bawi oko piękną formą, sztukaterią, rzeźbieniami, tapicerskimi ozdobami albo żywą barwą, minęło prawie 100 lat. Mimo to świdermajery dziś zachwycają tak samo, jak kiedyś. Może tylko ich liczba, z dnia na dzień coraz mniej okazała, budzi zmartwienie.
Działo Michała Elwiro Andriollego
Ale nie byłoby świdermajerów nad Świdrem, gdyby nie wybitny rysownik Michał Elwiro Andriolli. Artysta znany w Otwocku ze swoich okazałych wąsów. W tamtych czasach wszyscy takie nosili, ale jego były nad wyraz imponujące. Budziły podziw. Jeszcze większy podziw budził jednak jego talent do rysunku. Ilustrował między innymi dzieła Adama Mickiewicz, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Elizy Orzeszkowej czy Juliusza Słowackiego.
Oprócz talentu plastycznego Andriolli miał też nosa do interesów. Artysta zauroczony alpejskimi kurortami Szwajcarii i daczami carskiej Rosji postanowił wybudować coś podobnego w Polsce. W 1880 r. kupił za 18 tys. rubli ponad 200 ha ziemi, rozciągających się po obu stronach rzeki Świder. Oprócz własnego dworku postawił tam kilkanaście domów dla letników, marzących o odpoczynku w leśnym zaciszu. Wszystkie drewniane, z charakterystycznymi gankami i precyzyjnie zdobionymi ażurowymi detalami.
Domkom nazwę nadał Konstanty Ildefons Gałczyński. W żartobliwym poemacie Wycieczka do Świdra pisał: Te wille, jak wójt podaje, są w stylu świdermajer. Choć nazwa zgrabna, nie ma w niej zbyt wiele prawdy historycznej. Biedermeier to styl w architekturze, ale wnętrz. I to popularny w Niemczech. Tymczasem styl nadwiślański czerpał ze szwajcarskich kurortów i rosyjskich dacz. Nikt się tym jednak (ani wtedy, ani dziś) nie przejmował.
Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl