KRAINY POLSKIE

Podhale kontra Pomorze, Mazury kontra Podlasie, Karpacz i Szklarska Poręba kontra Zakopane – to chyba najpopularniejsze dylematy rodzimego podróżnika. Drodzy Rodacy! Odradzam wszelką dychotomię – szkoda zdrowia! Może zamiast tego warto rzucić okiem na opcje spoza tego sporu? Polska kryje mnóstwo ciekawych, często zapomnianych i niedocenianych zakątków, cierpliwie czekających na odkrycie. Jednym z obszarów znajdujących się poza listami podróżniczych przebojów może być Pojezierze Krajeńskie i Krajna. Pogranicze trzech województw: wielkopolskiego, pomorskiego i kujawsko‑pomorskiego, niegdyś (s)kraj państwa Polan, dziś turystyczny all‑in‑one. Górskie potoki? Rysie? Nurkowanie z dinozaurami i jesiotrami? Jako rodowity mieszkaniec Krajenki proponuję starcie gigantów: Krajna kontra reszta świata!

Przyglądając się charakterowi Ziemi Krajeńskiej, odnotujemy krajobraz równinny, urozmaicony łagodnymi wzniesieniami i pagórkami. Pola przechodzą tu w łąki, a łąki w lasy. Czasem trafimy na rzekę, czasem na jezioro. Na pierwszy rzut oka „nic niezwykłego” – ale to właśnie ta zwyczajność jest atutem regionu. Dlaczego? Krajna uczy na nowo zachwycać się tym, co na pierwszy rzut oka mogłoby się zdawać pospolite. Pozwala doceniać małe rzeczy: starą kładkę nad strumieniem, ogromne mrowisko na brzegu lasu czy piaszczystą polną drogę, której pokonanie będzie nie lada wyzwaniem. Oto atrakcje, które czyhają na podróżnika i gwarantują poczucie niezwykłego kontaktu z przyrodą. A największą wartość będzie on miał wtedy, gdy przejdziemy w tryb offline. W jaki sposób zagubić się w Krajnie? Jak wylogować choć na chwilę ze świata, który może przytłaczać? Oto kilka pomysłów.

Szlak nas trafił

Jednym z portali do innej rzeczywistości może być tu magiczna machina o dwóch kołach. Od czasu wynalezienia rower pozostaje najbardziej efektywnym (i prawdopodobnie najprzyjemniejszym) środkiem transportu napędzanym siłą mięśni człowieka. Przy stosunkowo niewielkim wysiłku możemy przemierzyć dziennie znaczne odległości i zwiedzić więcej niż jedno miasto. Rozkwitająca w Polsce infrastruktura ścieżek rowerowych sprzyja popularyzacji tego typu aktywności. W północnej Wielkopolsce nie brakuje szlaków rowerowych atrakcyjnie poprowadzonych przez pola, łąki i lasy. Gdy zaczynałem swoje rowerowe eskapady w okolicach 2010 roku, moje ulubione trasy prowadziły z Krajenki w stronę Złotowa oraz Piły. Przejazd przez Wąsosz i Świętą był często formą przewietrzenia głowy i medytacji. Lubiłem też eksplorować nowe bądź nieznane wcześniej, wyznaczone szlaki turystyczne. Część oznaczeń tras była wtedy niestety wybrakowana, a o Google Maps jeszcze nikt nie słyszał. Ratowała za to tradycyjna mapka, a ewentualne zagubienie dostarczało dodatkowych wrażeń. Na szczęście w roku 2021 Złotowski Korpus Ekspedycyjny, czyli lokalna grupa amatorów turystyki, rozpoczął projekt „Szlak nas trafił”, odświeżając oznaczenia szlaków nie tylko rowerowych, ale i pieszych.

Oczywiście, wszystkie krajeńskie szlaki można odnaleźć w aplikacji nawigującej, ale w czym będzie wtedy frajda? Gorąco namawiam do otwarcia tego sezamu, gdzie trudy drogi szczodrze wynagradza matka natura. Przemierzając samotnie okołopilskie trakty można bowiem w gęstwinie lasu wyłapać spojrzenie kilku łań, usłyszeć chrumknięcie dzika lub chruczenie żubra! Tak – na obrzeżach Krajny można spotkać stada tych majestatycznych, kojarzonych głównie z Białowieżą, zwierząt, co szczęśliwie przytrafiło się i mnie.