KRAINY POLSKIE

Sztukmistrze z Lublina, czyli kiedy miasto jest sceną

14.02.2023

Kiedy wiele lat temu oglądałam w Disneylandzie, w kalifornijskim Anaheim, pokaz kończący dzień w tej bajkowej krainie, sądziłam, że lepszej magii w życiu nie zobaczę. A potem do Lublina zaczęli przyjeżdżać Sztukmistrze. Chodzą po linach rozpiętych między renesansowymi kamienicami Starówki, połykają ogień i miecze, na ludzi patrzą z wysokości swoich szczudeł, na których chodzą tak pewnie, jakby biegli w trampkach. W bramach odgrywają spektakle uliczne teatry, między kawiarnianymi ogródkami stoją przedziwne, ludzkie figury, klauni rozśmieszają, mimowie zadziwiają. Kiedy do Lublina zjeżdżają buskerzy z całego świata, w mieście dzieje się magia, której nie da się porównać z niczym innym.

Buskerzy, czyli kto? Wszyscy ci magicy, zaklinacze praw fizyki i sztuki oraz kuglarze – artyści, którzy przestrzeń miejską zamieniają w scenę. Ulica jest ich estradą, kapelusz na napiwki kasą biletową, zadowolenie widzów i słuchaczy nagrodą wartą więcej niż festiwalowe laury. Robią w magii.

To w końcu miasto Jaszy Mazura i miejsce, gdzie żył Widzący z Lublina. Kiedy trwa Festiwal Sztukmistrzów, jest – à rebours – tak, jak w znanym cytacie Singera, który „patrzył na Broadway, widział Marszałkowską“. Tu patrzysz na Bramę Krakowską i Grodzką, jesteś na placu Zamkowym, a czujesz się, jakbyś właśnie na żywo oglądał połączenie spektaklu na Broadwayu z Cirque du Soleil.

Sztukmistrze bez granic

Carnaval Sztukmistrzów, największy i – no cóż – najlepszy w Polsce festiwal sztuki ulicznej, cyrkowej, klaunady, akrobatyki i slackliningu, czyli chodzenia po linie, odbywa się w Lublinie od 2008 roku. I organizatorzy, i recenzenci mówią o nim jednym głosem: „czysta energia przeszywająca tkankę miejską“. Różna to energia – i relaks, i zabawa, i refleksja, bo ta sztuka, choć ludyczna z definicji, sięga głęboko. Jak wtedy, kiedy podczas jednej z edycji Cirque&Theater zabrał widzów i przechodniów tam, gdzie przystań znaleźli ludzie bez dachu nad głową. Bezdomni. Ci zepchnięci na margines, często niewidoczni, ci, których wygania się ze wspólnej przestrzeni, choćby montując spadziste ławki na autobusowych przystankach. Mało karnawałowe, prawda? A jednak. A to tylko jeden z przykładów.

W 2020 roku, pierwszym pandemicznym, kiedy we wrześniu, po sześciu miesiącach codziennego praktykowania społecznego dystansu i izolacji, wszyscy byli zmęczeni własnym lękiem związanym z pandemią koronawirusa, Carnaval okazał się cudownym, chwilowym, remedium. Było kino, buskerzy i żonglerzy. Pokazy, spektakle i warsztaty.

W tym roku wygląda na to, że rozmach będzie jeszcze większy. Czego nie będzie? Zwierząt. To nie ten adres, nie taki „cyrk“. Wraca Singer, z którego Sztukmistrze tak czerpią. Pisarz, noblista, który przez ostatnie 35 lat życia był wegetarianinem (a zmarł mając lat 88), pisał w Listach do Pisarza: „Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie to wieczna Treblinka“. Sztukmistrze kłaniają się mistrzowi. Pracują ze swoim ciałem, emocjami, talentem, zachwycają lekkością, z jaką traktują prawa fizyki, i zacierają granice między możliwym i pozornie niewykonalnym – ale zwierzęta zostawiają w spokoju. Sztuka, nie niewolnictwo. To sedno nowego cyrku.

 

Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl

Pozostałe aktualności

zobacz wszystkie
Kolej na Siedlce, czyli wędrówki wzdłuż szyn i historii
„Kolej w Siedlcach zaczęła się od złego. Car bowiem, chcąc tłumić niepodl
Warszawa w rękach wielkich dynastii
W marcu 1596 roku kilkadziesiąt ciężkich, strojnych wozów wyruszyło spod wa
Techniki zwiedzania i zwiedzanie techniki
Mało które miasto ma do zaoferowania tak wspaniały kawał historii, potężn

Newsletter

Bądź na bieżąco z najnowszymi promocjami
i wydarzeniami z życia Arche i naszych obiektów!
Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji o
aktualnościach, wydarzeniach i promocjach (więcej
informacji)