KRAINY POLSKIE

Nowe rolnictwo, czyli zielona rewolucja

13.02.2023

W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi chce jeść zdrowo, smacznie i bez szkody dla środowiska. Czasami, żeby to osiągnąć, nie ma innego wyjścia, jak zakasać rękawy i samemu wyhodować sobie biomarchewkę. I to o tych śmiałkach jest ta historia.

Mokotowska farma Julii

Może i prywatny warzywniak w środku miasta nie wygląda zbyt poważnie, ale Julii to nie przeszkadza. — Ludzie są przyzwyczajeni, że jak ktoś ma 20 metrów kwadratowych ogródka, to zmieści tam taras albo trawnik, a nie własną farmę, jak ja — mówi właścicielka warzywniaka na warszawskim Mokotowie. Zaczęło się w zeszłym roku od winogrona i porzeczek. W tym roku doszła szklarnia. Mała, balkonowa. Wygląda jak regał. Najpierw jedna, potem druga. Z czasem i tu zaczęło brakować miejsca dla roślin, a w ogrodzie pojawiły się dwa inspekty, czyli duże pojemniki, umożliwiające uprawę roślin poza sezonem letnim. — Jak te dwa inspekty już przyjechały, kurier je przyniósł, to wiedziałam, że będę chciała następne — śmieje się właścicielka.

Tak stopniowo rozrastała się mokotowska farma Julii. Dziś wygląda jak mały, prywatny warzywniak. Są tu rzodkiewki. Szybko urosły i są dużo smaczniejsze niż te ze sklepu. Ogrodniczka mówi, że ostatni raz jadła takie, jak była mała. Twarde, chrupkie, jędrne. Obok nich zioła. Mnóstwo ziół. Szałwia, mięta, bazylia. — Mięta jest bardzo aktywna i bardzo mocno się rozrasta. Bazylia lubi towarzystwo pomidorów. Dlatego rośnie akurat tu. Tak samo cebulę warto sadzić – co prawda ja sadziłam cebule tylko dla szczypiorku, ale warto ją sadzić obok marchewki. Wtedy jedna drugiej odstraszają szkodniki — dodaje właścicielka. Przez chwilę w ogrodzie rosły marchewki, ale nie chciały się przyjąć. Są tu jeszcze ogórki. Dwa razy większe niż te w sklepach. Unia Europejska by ich nie przyjęła. Mało tego, jeszcze zakręcone jak banany. Za to smak… bez porównania. W ogrodzie rośnie też winorośl i porzeczka. Przez chwilę były borówki, ale nikt z dwunożnych domowników nie zdążył ich spróbować. Psy zjadły. Też lubią biożywność – zwłaszcza jak pani wyhoduje.

Przygoda była z sadzeniem cukinii. Sadzonkę, malutką, z jednym listkiem, Julia kupiła tuż przed zamknięciem stoiska. W ostatniej minucie, ale się udało. Już właścicielka miała drzwi zamykać, ale tą jedną sadzonkę sprzedała. A szkoda, mogła nie sprzedawać. Okazało się, że cukinia lubi obficie się rozrastać. Podczas nieobecności Julii i jej męża roślina zaczęła przejmować krzesła ogrodowe na tarasie. Potem ogrodniczka chodziła między siedzeniami a cukinią z tasakiem (dużym, kuchennym) i kroiła grube łodygi. Mało tego, kwiatów namnożyło się co niemiara, a plonów brak. Co się pojawiła jakaś mikrocukinia, od razu gniła. Już wszyscy myśleli, że nic z niej nie będzie, ale się zdziwili. — Któregoś dnia poszłam posprzątać w tych nasadach, patrzę, a tam dynia. Pięć kilogramów! — śmieje się ogrodniczka. Okazało się, że ktoś źle podpisał cebulkę. Dlatego roślina tak się rozrosła. Cukinia też się rozrasta, ale nie tak jak dynia.

 

Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl

Pozostałe aktualności

zobacz wszystkie
Przyroda bez recepty
Wielu z nas żyje w pudełkach. Poruszamy się samochodami i autobusami, między domem
Geoturystyka. Ciało i ziemia to jedno
Z prognoz ONZ wynika, że w XXI wieku aż 30 proc. zatrudnionych pracować będzie w d
Biegówki – narty na nasze czasy
Dlaczego? Jest kilka powodów. Dostępność: jeździć można niemal w każdym

Newsletter

Bądź na bieżąco z najnowszymi promocjami
i wydarzeniami z życia Arche i naszych obiektów!
Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji o
aktualnościach, wydarzeniach i promocjach (więcej
informacji)