KRAINY POLSKIE

Warszawa handmade

10.02.2023

Były takie czasy, kiedy na warszawskim śródmieściu każde podwórko żyło. Jak nie czapnik, to szewc; jak nie krawiec, to złotnik. Wszędzie jakiś rzemieślnik siedział i dłubał. A to w rondzie melonika, a to w cholewce pantofla. Co jakiś czas dźwięk wydających ostatnie tchnienie maszyn do szycia czy młotków szewskich przerywało tylko jakieś staropolskie przekleństwo typu: „A niech to święty Walenty!”. Może komuś klisza pękła, może obcas się złamał. Rzemieślników było tyle, że trudno było zlokalizować, z którego kąta podwórka dobiega dźwięk. Pracownie często wcale nie znajdowały się w miejscach najbardziej wydreptanych przez przechodniów, czyli w głównych bramach, od frontu – tylko w oddali. Mimo to klientów nie brakowało. Dziś nie zostało ich już wielu – tym bardziej, kiedy już znajdzie się taką pracownie rękawiczek, klinikę parasoli czy zakład fotografii portretowej, to nie chce się stamtąd wyjść. Bo za każdym takim miejscem stoi niesamowity człowiek uwikłany w trudną często historię miasta. I oczywiście unikatowe produkty, które wykonuje.

Kapelusze na Kopernika 25

W przedwojennych czasach, o których nikt (no, może oprócz Pana Andrzeja Zaręby – właściciela pracowni kapeluszy na ulicy Kopernika 25) nie pamięta, kobiecie wyjść z domu bez nakrycia głowy nie wypadało. Każda mieszkanka miasta kapelusz mieć musiała. I to nie jeden, a kilka. Na każdą okazję. Do tego obowiązkowo toczek i czapka. — Bo czapka to nie to samo co kapelusz. Kapelusz ma rondo i jest wyprofilowany — tłumaczy kapelusznik z Kopernika. Za komuny było podobnie. I panie, i panowie nosili nakrycia głowy. Potem przyszła demokracja, a wraz z nią dżinsy. Do dżinsów nie pasuje kapelusz. Chyba że kowbojski, ale takich Andrzej Zaręba nie produkuje.

Dziś pracownie kapeluszy Pana Zaręby dziennikarze odwiedzają częściej niż klienci. Raz była tu nawet japońska telewizja. — Tam się ceni ręczną robotę dużo bardziej niż u nas — mówi rzemieślnik. Oprócz mediów, często pukają tu też turyści. — Handmade? — pytają. Pan Andrzej przytakuje. — To biorę — wyciągają portfele i rzeczywiście biorą. Najczęściej od razu kilka. Dla siebie, żony, córki, matki i teściowej. Duńczycy, Szwedzi, Niemcy, Amerykanie. Nawet z Meksyku i Nowej Zelandii przyjeżdżają na Kopernika 25. Ludzie się przedstawiają i chwalą, gdzie pojedzie czapka. Oprócz dziennikarzy i turystów zaglądają tu jeszcze stali klienci, tzw. pokoleniowi. Tacy co mówią: „Panie Andrzeju, dopiero teraz dorosłem do pana czapek. Dziadek mi kupił pierwszą, jak miałam dziesięć lat i po tylu latach jest na mnie nareszcie dobra. Teraz ja dla syna chcę kupić podobną”.

Pracownia na ulicy Kopernika 25 to miejsce w stolicy kultowe. Aż trudno sobie wyobrazić, że mogłoby go nie być. A jednak. Mało brakowało, a Pan Andrzej Zaręba czapnikiem by nie był. Wykształcenie ma zupełnie inne. Energetyka i obróbka skrawaniem, potem szkolenie wojskowe przy Instytucie Lotnictwa i dwa lata służył przy samolotach szybkich. Na szczęście ostatecznie wylądował w pracowni kapeluszy i teraz szyje czapki. Wtedy wojsko polskie było pod dowództwem rosyjskim. Nie każdemu się to podobało. — Gdyby czasy były inne, to na pewno czapek bym nie szył. Technika, jaka tam była w latach 70., dopiero teraz wchodzi do samochodów osobowych. Zawsze mnie to fascynowało. Czytałem książki i opracowania techniczne — mówi rzemieślnik. Ale że czasy były, jakie były, Andrzej Zaręba wrócił do zawodu ojca, do rzemiosła. — Mój ojciec, Zygmunt, też był czapnikiem. Nie w Warszawie, a w Gdyni. Przeniósł się do stolicy. Nie miał własnego warsztatu. Prawował w spółdzielni kapeluszników i czapników — wspomina Andrzej Zaręba.

 

Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl

Pozostałe aktualności

zobacz wszystkie
Szlakiem artystów i sztuki
Częstochowa przez lata była miastem robotniczym, z uwagi na rozwijający się tam pr
Pałuki – małe Mazury pod Żninem
Na pograniczu Wielkopolski, Kujaw i Pomorza, pomiędzy dwoma rzekami – Notecią
Carskie wojska, polski kontrwywiad i CIA – czyli wojskowa Góra Kalwaria
Wojskowa historia Góry Kalwarii ma swój początek… we wczesnym ś

Newsletter

Bądź na bieżąco z najnowszymi promocjami
i wydarzeniami z życia Arche i naszych obiektów!
Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji o
aktualnościach, wydarzeniach i promocjach (więcej
informacji)