KRAINY POLSKIE

111 mostów i 38 kładek to polska i europejska czołówka, jeśli chodzi o liczbę przepraw na jedno miasto. A konkretnie pierwsza piątka – po Wenecji, Amsterdamie, Hamburgu i Petersburgu. Ktoś, kto spędza we Wrocławiu nawet jeden weekend, nie uniknie więc przejazdu czy spaceru po jakiejś konstrukcji łączącej punkty na mapie, które chce odwiedzić. Na pewno więc stolica Dolnego Śląska to nie jest miasto przyjazne osobom z gefyrofobią. Ale ci, którzy nie odczuwają panicznego lęku związanego z wejściem na zawieszoną w powietrzu konstrukcję budowlaną, będą mieli okazję podziwiania malowniczych widoków z mostu Grunwaldzkiego, zrobienia panoramicznych zdjęć Ostrowa Tumskiego i Wyspy Piasek z mostu Pokoju czy zrelaksowania się podczas spaceru albo jazdy na rowerze tonącą w zieleni Kładką Siedlecką. Można też wybrać się ze swoją drugą połówką na przechadzkę zabytkowym mostem Tumskim, chociaż władze miasta nie pozwalają już na wieszanie na nim kłódek, symbolizujących wieczną miłość. Most Miłości czy most Zakochanych – jak go nazywano jeszcze do 2019 r. – nie pełni już swojej symbolicznej roli, bo kłódki ważące kilkanaście ton zagrażały bezpieczeństwu konstrukcji i musiały zostać usunięte. Wciąż jednak jest pięknym miejscem na spacer i stanowi romantyczną scenerię pamiątkowych fotografii. Może w coraz bardziej cyfrowym świecie zrobienie zdjęcia z ukochaną czy ukochanym na moście Miłości i wrzucenie go na social media to odpowiednik zawieszenia kłódki z imionami i wrzucenia kluczyka do rzeki? Sądząc po ilości spacerowiczów proszących o zrobienie fotki na moście, jest to całkiem prawdopodobne. I może nawet przynosi szczęście!

Dramatyczne wydarzenia i miejskie legendy
Najczęściej fotografowanym mostem Wrocławia jest oczywiście „polski Brooklyn Bridge”, czyli most Grunwaldzki, ze względu na swoją architekturę i monumentalność porównywany do nowojorskiego pierwowzoru. Tak jak konstrukcja w Nowym Yorku, jest mostem wiszącym, a do historii mostownictwa przeszedł za sprawą unikatowego sposobu wykonania pasm nośnych. Jako jedyny most wiszący na świecie ma w konstrukcji tychże pasm blachy ułożone na płask, co czyni go ciekawostką w dziedzinie kunsztu inżynieryjnego.

Dla tych jednak, których bardziej interesuje historia, powodem do odwiedzenia tej przeprawy może być fakt, że była ona miejscem ważnych wydarzeń. Most, początkowo nazywany Cesarskim, potem Wolności, a na koniec Grunwaldzkim, był przez lata największą i najważniejszą przeprawą przez Odrę. To właśnie tutaj, 20 m nad wodami tej rzeki mieszkańcy Wrocławia, protestujący przeciwko komunistycznemu rządowi, ścierali się z oddziałami milicji obywatelskiej w latach 80. A jeszcze wcześniej, zgodnie z przekazami ustnymi, bo zdjęć nikt nie zdążył zrobić, w maju 1951 r. pod mostem przeleciał samolot. Pilot podobno leciał tuż nad lustrem wody celując w środek budowli, a gdy przerażeni świadkowie wstrzymali oddech, spodziewając się katastrofy, zniknął pod stalową konstrukcją, by po sekundzie pojawić się z jej drugiej strony i ponownie wzbić się w niebo. Z braku dowodów, nie wiadomo, czy jest to legenda miejska czy rzeczywiście w ten sposób – jak twierdzą niektóre źródła – jeden z naszych najlepszych akrobatów lotniczych, kapitan Stanisław Maksymowicz, wygrał zakład towarzyski. Aby osobiście wyobrazić sobie skalę tego wyczynu i poczuć grozę, jaka musiała towarzyszyć w tamtym momencie przypadkowym spacerowiczom, trzeba stanąć na moście Grunwaldzkim i spojrzeć w dół, wyobrażając sobie przelatujący pod stopami samolot.