Z jak zapomniane
Od pewnego czasu nasze zainteresowania skupiają się głównie na obiektach industrialnych, które dają duże możliwości wykreowania nowych funkcji o niepowtarzalnym charakterze. Ale równocześnie, gdy „Arche” staje się coraz bardziej rozpoznawalną marką, z doświadczeniem w ratowaniu zabytków, dostajemy dużo sygnałów i próśb, często od zwykłych ludzi, czasem od inwestorów, którzy przeliczyli się z siłami, aby ratować to, co zostało. Często są to listy bardzo dramatyczne.
Dotychczas też zajmowaliśmy się zabytkami, których zwykle nikt nie chciał. Tak było z opuszczonymi koszarami w Górze Kalwarii w centrum miasta, obok których często przejeżdżałem w drodze do pracy. Było mi bardzo smutno. Fabryka Papierosów w Łodzi i Zamek Biskupi w Janowie Podlaskim miały przygody z pożarami. Pałac Łochów był oddany we władanie środowisk z tzw. marginesu, gdzie strach było się zapuszczać. Cukrownia Żnin, po bezskutecznych wieloletnich próbach sprzedaży, przygotowywana była do dzielenia na mniejsze działki i wyburzania. Nawet na dwór Uphagena na Dolnym Mieście w Gdańsku od lat nie było chętnego.
Ale niestety nasze możliwości co do rewitalizacji obiektów zabytkowych są mocno ograniczone.
I Obiekty architektury industrialnej, które w ostatnich latach uległy różnego rodzaju katastrofom, pożarom, szybkiej degradacji: Zakłady Mięsne Gdańsk, Cegielnia Kalisz, Cegielnia Sosnowiec, Cukrownia Wrocław, Fabryka Gomad Gorzów, Fabryka Jarocińskich w Łodzi, Fabryka Porcelany Wałbrzych, Młyn Krugera Bydgoszcz, Zakłady Włókiennicze Silesiana w Dzierżoniowie, Elektrownia Szombierki w Bytomiu.
To tylko 10 przykładów, ale takich straconych obiektów są dziesiątki i setki w Polsce. Teraz po bliższym rozpoznaniu zaczynam trochę rozumieć, co się dzieje. To może nawet niekoniecznie zła wola, ale bierność nas wszystkich.
Cały artykuł można przeczytać w magazynie dostępnym na KupujeszPomagasz.pl